Uciekłam od ojczyzny plującej ogniem
Uciekłam od dłoni o nietrafnym kształcie
Uciekłam nie widząc kierunku schronienia
Uciekłam pod drzwi pozostałej nadziei
Żałosny obraz własnoręcznej miernoty
Do końca zalewa poległe oblicze
Uparcie rysuje się i piętrzy wokół
Runie na barki niczym żelazne skrzydła
Spod zapadłych gruzów nietrwałej historii
Zionie głucha rozpacz rozbieganych oczu
Szukają tych, co trafili do ich wnętrza
A teraz krok dalej tańczą w rzecze szczęścia
Tak. Żałosne, nieznośne, wstrętne, niepiękne.
Tak. Potrzeba krainy wiecznego krzyku.
Tak. Nieczuła choroba fałszu wzburzenia.
Tak. Oto jest właśnie przegrane królestwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz